poniedziałek, 23 lipca 2012

II

Gryfoni :
Następne dni mijały spokojnie. No prawie. Harry siedział i czytał po raz któryś książkę do Eliksirów. Ginny płakała po kątach. A Hermiona się wymykała. A Ron jedyny który nic nie wiedział nie wtrącał się. W końcu nadeszła godzina by udać się na Eliksiry. Do profesora Snape'a.
Ginny:
Lekcja mijała w spokoju. Ginny wpatrywała się w swój kawałek pergaminu. Kiedy zadzwonił dzwonek Snape kazał jej zostać.
Ginny wpatrywała się w podłogę.
-Ginny wybacz moje zachowanie... - zaczął Sanpe - To co się stało nie powinno się nigdy stać.
Snape stanął przy niej. Dotknął jej policzka.
-Jesteś taka młodziutka...-powiedział Snape pochylając się nad nia.
Nagle drzwi się otworzyły się. Stanął w nich Harry.
-Ginny idzi... -urwał. Spojrzał na Snape'a.
-Nikt nie nauczył cię pukać Potter? - warknął Snape.
Drzwi się zamknęły
 Harry:
Harry nie umiał zebrać myśli. Nie wiedział co zrobić. W końcu poszedł i siadł na moście. Wpatrywał się w tafle jeziora. 
-Co zamierzasz się zabić Potter? - powiedział szyderczy głos.
-Czego chcesz Draco? -mruknął Harry i odwrócił się, Draco był sam o dziwo. 
Draco usiadł obok Harrego.
-Ciężki dzień stary? - powiedział jak do kumpla.
-No tak...-mruknął Harry. - Zgrywasz się czy coś?
-Nie mogę przyjść pogadać...z kolegą z Gryffindoru? - Draco się uśmiechnął.
-Jasne że możesz, czekaj zgubiłem moją bransoletkę przyjaźni. - Harry spojrzał na Draco.
-Dobra. Dobra. Nie wiesz czy...Hermiona.... ma kogoś na bal?
-Z tego co wiem to nie. -Harry spojrzał na Dracona. 
-Aha. Dzięki. -Draco uśmiechnął się i wstał. - A i Potter... nie ważne co się stało. Będzie dobrze. 
Draco odszedł.
Harry nie wiedział co myśleć. Draco udaje jego kumpla a Ginny...maca się ze Snape'm.
Hermiona :
Hermiona szła korytarzem. Nigdzie nie znalazła Harrego. Miała tylko nadzieje że nie wpakował się w kłopoty. Znowu. 
Poszła najpierw do wspólnego pokoju. 
-Ron, widziałeś Harrego? -zapytała nerwowo.
-Nie, myślałem że jest z tobą. A nikt go nie widział od Eliksirów. -powiedział i spojrzał na Hermione.
-O cholera. - powiedzieli jednocześnie.  
-Znajdź Ginny. - powiedziała. - Ja pójdę poszukać go na boisku i u Hagrida.
Niestety nie było go nigdzie.
Ginny siedziała na sofie zanosząc się płaczem. Hermiona klęknęła.
-Zachciało Ci się romansu z nauczycielem, czy lepszej oceny... jeśli Harremu coś się stanie, to bądź pewna że was zabiję. A  i radzę Ci żebyś nie wkurzała mnie bardziej bo myśle że innym nauczycielom by się to nie spodobało. 
Wstała i ruszyła  w stronę drzwi. Kiedy nagle wszedł przez nie Harry. Ron i Hermiona rzucili mu się na szyje. 
-Gdzieś ty był? - powiedziała.
-Nad jeziorem...spokojnie. -uśmiechnął się. Nie spoglądając nawet na Ginny.
-Martwiliśmy się idioto. - powiedział Ron.
-No właśnie. -zaśmiała się Hermiona i przytuliła ich obu.
Pół godziny później Harry poszedł się położyć.
-Ron? -powiedziała cicho Hermiona.
-Tak Her? -spojrzał na nią.
-Przyjaźń? -spojrzała na niego błagalnie.
-Przyjaźń. -uśmiechnął się.
                                         Tak zakończył się dzień Gryffonów.
Slytherin.
Draco siedział na sofie w pokoju wspólnym Ślizgonów. Uśmiechał się. Hermiona nie szła z nikim na bal. Jutro ją zaprosi. 
-Draco? -Pansy siadła na przeciwko niego.
-Hmm? -spojrzał na nią. 
-No wiesz jest ten bal... i czy poszedł byś na niego ze mną? -powiedziała uśmiechając się.
-Przykro mi Pans. Ale zaproszę kogoś innego.
-Ale jak to?! Przecież mieliśmy być Królem i Królową Halloween. -powiedziała powstrzymując płacz. - Kto mnie zastąpi?!
-Ktoś nie z tego domu. - uśmiechnął się leniwie. - A teraz idź stąd. Nie chce żadnych scen.
Ten Bal będzie wyjątkowy - pomyślał Draco.

piątek, 20 lipca 2012

Rozdział I


Gryfoni:
Hermiona siedziała rysując coś w zeszycie.  Nie było to zachowanie podobne do niej - pomyślał Harry. Nagle po schodach zeszła Ginny. Harry spojrzał na Ginny. Przez wakacje się zmieniła. Wyszczuplała. Na jej bladej twarzyczce, ukazały się jasne rumieńce. Zmieniło się coś jeszcze. Nie była już taka nieśmiała. Czy w tym twkił problem? Możliwe.
-Hej Ginny, powodzenia u Snape'a. - Krzyknął Fred.
-Miłego cmooooooooookanka. - Powiedział George. Ginny automatycznie spojrzała na Harrego. Harry odwrócił wzrok spoglądając na książkę do Obrony przed Czarną Magią.
Ginny wyszła. Hermiona spojrzała na zegarek. Czas iść. Uśmiechnęła się. Wstała i ruszyła w stronę drzwi.
-A ty Gdzie? -powiedział Ron, gburowatym tonem. Od kiedy pod koniec tamtego roku, Hermiona zerwała z Ronem ich relacje się pogorszyły.
-Nie twoja sprawia Ronaldzie. - powiedziała chłodnym i władczym tonem. -Idź lepiej zajmij się nauką, nikt tego za Ciebie nie zrobi.- Powiedziała i wyszła.
Ginny:
Ginny ruszyła w stronę klasy Profesora Snanpe'a. Wciąż myślała o ich ostatnim pocałunku. Przywołała tą chwile.
~~Układała na półce Eliksiry. Odwróciła się i spostrzegła że Snape stoi za nią.
-Przepraszam profesorze. - powiedziała i zarumieniła się.
-Nic się nie stało Ginny. - spojrzał na nią. Ich twarze dzieliły milimetry. Pocałował ją delikatnie. Ona oddała pocałunek. Najpierw lekko potem coraz bardziej nachalniej. Posiadził ją delikatnie na biurku a ona objęła nogami jego biodra. Nagle profesor oderwał się od niej.
-Jesteś uczennicą. Ja nauczycielem. To nie powinno się zdarzyć. Jestem starszy od Ciebie.
Ginny próbowała złapać oddech.
-Tylko o 6 lat. To mało. -powiedziała w końcu.
Snape dotknął jej włosów.
-Nadal jestem twoim nauczycielem.- powiedział cicho.
-Nie ważne. -przyciągnęła go do siebie. ~~
Ginny westchnęła cicho. Między nią a Snape'm iskrzyło. Ale co z Harrym? Weszła do klasy. Snape stał przy oknie.
-Przykro mi Panienko Weasley. Nie ma już tu pani nic do roboty.-powiedział nadal na nią nie patrząc.
-Profesorze...-Ginny zaczęła.
-Powiedziałem WYJDŹ!
Ginny wycofała się wystraszona. Dlaczego ją tak potraktował?
Hermiona:

Hermiona ruszyła w stronę błoni. Siadła na trawie. Początek września. Początek jesieni. Pomyślała i pozwoliła by ostatnie promienie słońca ogrzały jej twarz. Nagle ujrzała grupkę Ślizgonów.
Serce zabiło jej szybciej. Czy wśród nich był Draco? Tak! Spojrzała na jego jasne włosy. Były piękne- pomyślała Hermiona.
Spojrzał na nią i uśmiechnął się do niej. W takich chwilach w jej głowie nie było ani jednej myśli. Odwzajemniła uśmiech. Nie powinna się w nim zakochiwać a jednak. Draco nie był na ogół taki zły. Za niedługo będzie Bal z okazji Halloween. Ciekawe z kim pójdzie. Wracała do szkoły kiedy zauważyła szlochającą Ginny. Chciała do niej podejść. Ale z drugiej strony. Nie! -pomyślała. Widziała to co się działo podczas jej ''zajęć karnych u Profesora Sanpe'a''  Czekała na Ginny pod salą kiedy usłyszała coś. Podeszła do drzwi i zobaczyła jak Ginny całuje się ze Snape'm. Zdradziła Harrego.
-Szmata-mruknęła kiedy Ginny na nią spojrzała i ruszyła w stronę szkoły.
-Harry! Hej! - złapała go kiedy szedł na kolację.
-Co się dzieje Herm? -zaśmiał się.
Usiedli na schodach.  Hermiona się uśmiechnęła.
-Może pomyślisz że jestem głupia ale... -zaczęła.
-Chcesz iść z Draco na bal Halloweenowy prawda? -spojrzał na nią.
Zaśmiali się oboje. Hermiona uważała Harrego za swojego najlepszego przyjaciela. Zawsze rozumieli się bez słów.
-Tak. Ale to nie będzie zbyt...ryzykowne?
-Hermiono. Miłość to jedne wielkie ryzyko powiedział Harry.
Hermiona spojrzała na niego smutno.
-Tak-mruknęła-Musisz uważać kogo kochasz. - powiedziała cicho.
-Co? -spojrzał na nią.
-Nie nic! -uśmiechnęła się słabo.-Chodźmy na kolację.
Rona nie było. Siedli z Harrym. Czuła na sobie wzrok Dracona.
-Mogę tu usiąść. - powiedział nowy głos.
-Jasne że -zaczął Harry entuzjastycznie.
Hermiona spojrzała krzywo na Ginny.
-Nie wolisz starszego towrzystwa. - powiedziała chłodno. Ginny spojrzała na nią blado, po czym siadła obok Freda i Geogra.
Harry spojrzał na nią.
-Pokłóciłyście się czy coś? -zapytał niewiedząc o co chodzi.
-Harry...-powinnieneś... znaleźć sobie kogoś lepszego.
Harry zmarszczył brwi i zajął się jedzeniem. Do końca kolacji rozmawiali o lekcjach, nauczycielach. Jak za starych czasów. Ron się nie pojawił.
Slytherin.
Draco spoglądał na Hermionę. A raczej pożerał ją wzrokiem. Jej ruchy. Kiedy rozmawiała z Potterem, jak się śmiała, jaka byłą wyluzowana. Nie przypominała już tej kujonicy z pierwszego roku. Jak mógł się w kimś takim zakochać. Ale Hermiona była taka piękna. Taka...
-Draco, jesz? -zaczął Goyle.
-Weź se. - powiedział chłodno. Następnie ruszył do wyjścia w stronę łazienek. Spojrzał w lustro. Jak mógł zakochać się w Gryfonce...
Kiedy o niej myślał szczęście go rozsadzało. Marzył by móc ją dodykać, całować, głaskać i przytulać. Mógłby się nawet zakumplować z Potterem.
Nagle usłyszał coś na korytarzu. Szli dwaj Gryfoni.
-Podobno Hermiona zerwała z Ronem...-powiedział jeden z nich.
Draco nie musiał słyszeć więcej.
Uśmiechnął się i oparł o ścianę.